Wywiad z Moniką Bżozowską-Paseką, szefową Fundacji Odszkodowań dla Obrońców Wojny. Jest organizacją non-profit zrzeszającą prawników walczących o odszkodowania dla Polaków pomagających ofiarom konfliktów zbrojnych lub ich spadkobiercom. Właśnie złożyli pozew przeciwko niemieckim koncernom w imieniu spadkobierców dwóch rannych Polaków, którzy zostali deportowani przez Niemców w czasie II wojny światowej i zmuszeni do pracy jako niewolnicy.
Grupa polskich prawników pro publico bono rozpoczyna proces prawny, który potrwa lata i nie ma pewności, że zakończy się sukcesem. Kierujesz fundacją, która zrzesza tych prawników. Czemu to robisz?
Bo tego właśnie potrzebujesz. Mój dziadek był w więzieniu za czasów stalinowskich w latach 1948-56. To on zaszczepił we mnie silne poczucie sprawiedliwości. Mogłem zostać polskim prawnikiem, bo ktoś kiedyś walczył za moją ojczyznę, więc dzisiaj musimy walczyć za bohaterów naszej przeszłości. To jest nasz obowiązek.
Jak długo przygotowywałeś się do tej walki?
Od kilku lat myśleliśmy o krokach prawnych, ale wszystko nabrało rozpędu, gdy w 2021 roku wyjechałem na stypendium do USA. Tam badałem kwestię pozwów przeciwko państwu niemieckiemu i niemieckim firmom przez sądy innych krajów. Pozwy przeciwko państwu niemieckiemu toczyły się we Francji, Włoszech, Grecji i Serbii, ale odbywały się z zachowaniem immunitetu państwowego. Okazuje się na przykład, że nie można pozwać państwa niemieckiego w Grecji.
A co z pozwami sądowymi dotyczącymi konkretnych firm?
Uznaliśmy, że jeśli podmioty, które świadomie korzystały z cudzej niewolniczej pracy, czerpały z niej korzyści, to są zobowiązane do zapłaty za tę pracę. Przypomnijmy, że kierownictwo firmy Bayer zostało skazane w procesie norymberskim za świadomy udział w ludobójstwie.
Dlaczego miejscem złożenia pozwu jest Kraków?
Województwo małopolskie to miejsce, w którym doszło do uszkodzenia. W przypadku Tadeusza Słedzińskiego miejscem zniszczenia był obóz koncentracyjny Auschwitz w Oświęcimiu. Z drugiej strony Leopold Wellisch miał pierwszą w Polsce fabrykę lokomotyw, czyli popularny „Fablok” w Hszanowie. To właśnie ta fabryka lokomotyw została w czasie wojny przejęta przez koncern Henschel.
Krótko mówiąc, eksperci obliczyli, ile ofiary mogły zarobić w czasie wojny, gdyby ich firmy nie zostały zajęte przez Niemców i zmuszone do niewolniczej pracy. W przypadku Leopolda Wellischa było to 17 mln zł, aw przypadku Tadeusza Schledzińskiego 1,7 mln zł.
Co powinien teraz zrobić krakowski sąd?
Jeśli sąd nie stwierdzi braków formalnych, musi wysłać 45-stronicowy pozew do Bayer i Henschel. Pozwany musi odpowiedzieć na pozew w ciągu miesiąca. Będziemy mogli replikować i tym samym rozpocznie się cała procedura.
Po upublicznieniu sprawy do funduszu prawdopodobnie zgłoszą się kolejne ofiary.
Jesteśmy już w trakcie przygotowywania kolejnych spraw. Nie pobieramy opłat od naszych klientów za naszą pracę. Działamy jako fundacja pro bono, która żyje dzięki darczyńcom. Bez wsparcia darczyńców nie możemy pracować nad wszystkimi zarejestrowanymi przypadkami. Mamy nadzieję, że znajdą się osoby, dla których walka o sprawiedliwość jest czymś ważnym i potrzebnym i będą mogły wesprzeć finansowo naszą organizację.
Sprawdź zanim wyjedziesz za granicę do pracy