Grupa polskich prawników działających w imieniu spadkobierców Leopolda Wellischa i Tadeusza Śledzińskiego złożyła pozew w Sądzie Okręgowym w Krakowie. Trzej wnukowie Vellisha, którego fabrykę lokomotyw „Fablok” w Hsanowie w czasie wojny przejął niemiecki koncern Henschel, domagają się 17 mln zł odszkodowania. Córka Śledzińskiego domaga się 1,7 mln zł odszkodowania za niewolniczą pracę ojca w Auschwitz. To pierwszy tego typu proces w Europie.
Spadkobierców Wellischa i Śledzińskiego reprezentuje nienastawiona na zysk grupa prawników, którzy zjednoczyli się wokół Funduszu Odszkodowań Wojennych Obrońcy Obrońcom. Mechaniczny Monika Bzozowska-Paseka, prezes Fundacji, podkreśla, że organizacja powstała po to, by pomagać ofiarom konfliktów zbrojnych lub ich spadkobiercom.
„Stworzenie pozwu zajęło nam dużo pracy. Zbieranie materiału rozpoczęliśmy w lutym 2021 roku. Wcześniej mieliśmy kontakt z wnukami i córką dwóch rannych Polaków. Wcześniej podobne pozwy wytaczały kancelarie prawne z Francji, Włoch, Grecji i Serbii, ale pozwanymi nie były pojedyncze firmy, ale państwo niemieckie, które broniło się przed tzw. immunitet państwowy. Dlatego zdecydowaliśmy się pozwać konkretne firmy – mówi Bzhozovska-Pasieka.
Sprawa trafiła do sądu okręgowego w Krakowie, ponieważ Leopold Wellisch miał firmę w Hszanowie w Małopolsce, a Tadeusz Śledziński wykonywał niewolniczą pracę w Oświęcimiu.
Pozwane firmy to Bayer i Henschel. Polscy prawnicy reprezentują interesy spadkobierców Leopolda Wellischa i Tadeusza Śledzińskiego. Pierwszy z nich to znany przedwojenny intelektualista, filantrop, ale przede wszystkim przemysłowiec i finansista, bardzo aktywny w polskim przemyśle zbrojeniowo-maszynowym, a także w przemyśle farmaceutycznym. Wśród nich były Zakłady Amunicji Potysk czy Zakłady Wybuchów Cytrynianowych. Wellisz otworzył także montownię Renault w Nalenczowie oraz pierwszą w Polsce fabrykę lokomotyw, czyli popularny “Fablok” w Chrzanowie, gdzie powstała słynna superszybka “Luxtorpeda”.
I to właśnie fabrykę parowozów w czasie wojny przejął koncern Henschel, znany m.in.
Zamiast tego Tadeusz Śledziński jest przedwojennym inżynierem, geniuszem budowlanym, autorem wielu patentów w tej dziedzinie. W czasie wojny, po aresztowaniu za sabotaż, został wywieziony do obozu w Oświęcimiu. Był robotnikiem przymusowym w koncernie IG Farben, który masowo wykorzystywał niewolniczą pracę więźniów Auschwitz. W tym nieistniejące już konsorcjum firmy Bayer, które do dziś jest potentatem rynkowym, właśnie zostało pozwane.
– Wychodzimy z założenia: jeśli wzbogaciłeś swoją firmę poprzez udział w przestępstwie, wspieranie, współorganizowanie lub nawet przyzwolenie na przestępstwo, to musisz za to zapłacić. Obecne firmy Bayer i Henschel, mimo zmian własnościowych, jakie przeszły w latach powojennych, dziedziczą nie tylko majątek wypracowany w czasie wojny, ale także odpowiedzialność za skutki swojej działalności – mówiła dr Monika Brzezowska-Paseka w wywiad z i. pl.
Metodologię obliczania odszkodowań przez poszkodowanych opracował prof. Myroslav Klusek, dyrektor Instytutu Strat Wojennych.
– Profesor jest jednym ze świadków, których sąd przewiduje na przesłuchanie. Trzeba przesłuchać również wnuków Leopolda Wellischa i wnuczkę Tadeusza Słedzińskiego, bo córka nie może bez emocji mówić o ojcu – mówi Brzezowska-Paseka.
Arkadiusz Mulyarczyk, wiceminister spraw zagranicznych, szef parlamentarnego zespołu ds. reparacji wojennych, podkreśla, że blisko 200 tys. firm i niemieckich gospodarstw rolnych korzystało z pracy przymusowej 2,1 mln polskich obywateli.
– W latach 90. tylko milion osób, z czego połowa, otrzymała jednorazową wypłatę w wysokości około 150 euro. Z drugiej strony Niemcy wypłaciły już łącznie 82 miliardy dolarów reparacji, z czego 84 procent trafiło do Niemców, a reszta do przedstawicieli i instytucji żydowskich, a także Włochów, Francuzów i Greków. To pokazuje, że Niemcy dyskredytują niektóre kraje, w szczególności Polskę, która w wyniku wojny poniosła ogromne szkody – mówi Arkadiusz Mulyarczyk.
Szef sejmowej komisji ds. reparacji wojskowych zauważa, że Niemcy wypłacają reparacje tym, którzy nadal wywierają na nie presję.
– Tak robią narody żydowskie, którym Niemcy regularnie wypłacają odszkodowania. Takim właśnie naciskom i dążeniu do sprawiedliwości służą takie procesy jak ten, który może rozpocząć się w Krakowie i być szeroko komentowany – dodaje wiceminister.
Prawnicy “Obronców Obrońcom” przygotowują już kolejne sprawy. Jak zaznacza mec. Bzhozovska-Pasiek, zgodnie z planem funduszu nie będą one ograniczać się do procesów sądowych ofiar II wojny światowej. Pomogą także przy roszczeniach związanych z późniejszymi konfliktami zbrojnymi w Europie. Zaznaczyła jednocześnie, że fundusz nie otrzymuje żadnego wsparcia ze strony państwa i jest ruchem całkowicie publicznym, a prawnicy działają publicznie, licząc na pomoc darczyńców.