Tyle że niebawem okazało się, że po prostu daliśmy się nabrać. Już w drugiej kolejce podopieczni Xaviego Hernandeza ulegli Bayernowi Monachium (0:2) i nie zdołali już wygrzebać się z tego marazmu. Skończyło się spadkiem do Ligi Europy, a i z tymi rozgrywkami pożegnali się przy pierwszej możliwej okazji.
Teraz Dumie Katalonii to nie grozi, bo i rywale w fazie grupowej Ligi Mistrzów są dużo mniej wymagający. Zanosi się więc na to, że Barcelona w końcu nie będzie chłopcem do bicia na europejskiej arenie. Na dzisiaj jest to po prostu zespół dużo bardziej kompletny niż w ostatnich latach.
Joao Felix z piekła do nieba
Po zaledwie dwóch rozegranych meczach trudno wyrokować, że to Joao Felix jest brakującym elementem układanki Xaviego, ale jego wpływ na poprawę gry Barcelony już jest niebagatelny. Portugalczyk nie tylko strzela i asystuje, ale i zaraża pozytywną energią pozostałych piłkarzy.
A przecież jeszcze dwa tygodnie temu hiszpańskie media obiegły kadry, na których 23-latek cierpi na trybunach stadionu Atletico Madryt. Minęło kilkanaście dni i Felix już zdążył zaskarbić sobie sympatię kibiców nowego klubu. Futbol.
Z wypożyczenia Portugalczyka cieszy się także Lewandowski. Polakowi służy nie tylko gra na dwóch klasycznych skrzydłowych (u progu sezonu różnie to wyglądało), ale także altruizm Felixa. “Lewy” szybko złapał z nim dobry kontakt na boisku, co owocuje w drugim kolejnym meczu. Minęły przecież zaledwie trzy dni od rozgromienia Realu Betis (5:0).

Royal Antwerp nie jest oczywiście papierkiem lakmusowym, ale kibicom Barcelony mogły podobać się pewne zachowania w ataku. Lewandowski nie tylko czekał w polu karnym na piłkę, ale także wyciągał obrońców z ich stref, robiąc tym samym miejsce kolegom z ofensywy. Właśnie w taki sposób padł pierwszy gol. Po jego zejściu na przedpole i wymianie podań z Ilkayem Guendoganem piłka trafiła w “16” do Joao Felixa, a ten nie zmarnował wypieszczonego podania Niemca.
Robert Lewandowski w elitarnym klubie
Swój moment chwały miał w tym meczu także Lewandowski. Po dośrodkowaniu – a jakże Joao Felixa – został autorem drugiej bramki Barcelony. Był to już jego 100. gol w europejskich pucharach. Tylko Cristiano Ronaldo (145) i Leo Messi (132) mogą pochwalić się takim wyczynem.
Nie był to jednak tylko słodki wieczór dla Polaka. Na listę strzelców mógł się wpisać jeszcze co najmniej dwa razy. 35-latek może żałować zwłaszcza sytuacji w doliczonym czasie gry. Gdy zmarnował dogodną okazję na podwyższenie wyniku, w oku kamery zobaczyliśmy pełną niedowierzania twarz Polaka.
Przez ostatnie miesiące nie dowierzaliśmy my – że takie dwa dobre występy z rzędu mu się przytrafią. Choć jest jeszcze za wcześnie, by mówić o powrocie starego dobrego Lewandowskiego, jest to na pewno światełko w tunelu.
Póki co odrodził się jego nowy kolega. Jak Felix z popiołów.